Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. 

To przysłowie zakłada, że generalnie starzejąc się, dorastając, wchodzimy na wyższe poziomy rozwoju. A co, jeśli w rzeczywistości tracimy wiele z umiejętności, bez których po prostu trudniej nam później żyć?

http://abcania.isu.pl/

Dlatego dzisiaj chciałam postawić przed Tobą pytanie: 

Czego możesz nauczyć się od swojego dziecka?

Pewnie przyjdzie Ci do głowy wiele rzeczy: otwartości, ufności, kreatywności, czystej radości, bezinteresownej miłości, energii. Każdy rodzic wypisałby tu listę cech, które ceni u swojej pociechy. 

Zawęźmy jednak obszar poszukiwania do jedzenia. 

Czego może nauczyć Cię Twoje dziecko przy codziennych posiłkach? 

Jak to? Przecież to, my uczymy dziecko, jak i co jeść, ktoś odpowie.
Do tej pory patrzyliśmy na odżywianie, jako na coś czego musimy się stopniowo uczyć. A co jeśli wraz z tą "nauką" tracimy to, co w odżywianiu najważniejsze? Intuicję i uważność na potrzeby własnego ciała? 

Specjalnie dzisiaj zadaję Ci tyle pytań! Spójrz jeszcze raz na swoją pociechę. W jaki sposób odżywiałaby się bez Twojej ingerencji? Zastanów się nad tym, a potem zapraszam Cię do dalszej lektury. 

Nasz wspólny początek

Chciałabym dzisiaj napisać Wam coś, co mówię praktycznie wszystkim swoim pacjentom i osobom, które proszą mnie o poradę żywieniową. Opowiem Wam o początkach, o tym gdzie zaczęło się nasze żywienie i dlaczego to właśnie rodzice malutkich dzieci mają najlepsze warunki do nauki prawidłowego żywienia. 

Dzieci (a co za tym idzie my wszyscy) rodzą się z naturalną, wrodzoną umiejętnością jedzenia zgodnie z potrzebami swojego organizmu. Głód jest jednym z pierwszych i najsilniejszych doznań, jakich doświadczamy po narodzinach. I wiecie co? Doskonale wiemy, co z nim zrobić! Wiemy, że musimy jeść i wiemy, ile musimy zjeść, by ten głód zniknął. By to Wam udowodnić, wklejam zdjęcie szacowanego zapotrzebowania na mleko (czyli energię i składniki odżywcze) dla noworodka od chwili narodzin. 


Zmiany zachodzą tak szybko. W 3. dniu życia, dziecko spożywa przy jednym "posiedzeniu" 3 razy więcej mleka niż tuż po narodzeniu. Miesiąc później to już 30 razy więcej. Czy ktoś niemowlęciu tłumaczy, pokazuje tabele kaloryczne i mówi ile czasu ma ssać pierś lub butelkę? To byłoby co najmniej głupie. Dzieci to wiedzą, po prostu. Wiedzą, bo ich ciało wysyła sygnały - głód i sytość, które mówią im, kiedy powinny zacząć jeść i kiedy skończyć. Niemowlęta są całkowicie zależne od dorosłych a mimo wszystko potrafią wysłuchać swojego ciała i zaspokoić jego potrzeby. Owszem czasem zjedzą trochę zbyt dużo, ale wyrównają sobie tą pomyłkę przy kolejnym posiłku. 

Cudownie, że dziecko jest wyposażone w te sygnały, to na pewno ułatwia mu życie. O ile łatwiej by było, gdybyśmy i my mogli z takich sygnałów korzystać. Pomyślcie tylko jeść, nie licząc kalorii, nie mierząc, nie ważąc jedzenia, dokładnie tyle ile potrzebujemy. Rozmarzyłam się...

Chwila! To wcale nie marzenia :) To rzeczywistość. Każdy z nas jest w stanie na podstawie sygnałów głodu i sytości dowiedzieć się, ile jedzenia potrzebuję. Problem jest tylko w tym, że przestaliśmy na te sygnały zwracać uwagę. Nie wiemy, jakie to uczucie, być nieco głodnym. Zapominamy, co znaczy sytość. Jemy, mimo że nasz żołądek wychodzi już poza pasek od spodni. Na szczęście, drodzy rodzice, z pomocą przychodzą nam nasze pociechy. One mogą nam przypomnieć, to co kiedyś również dla nas było intuicyjne i naturalne.

lindaaslund / Foter / CC BY
Spójrzcie na nie w czasie posiłku. Zauważcie, jak wyraźnie pokazuje, kiedy już jest nasycone (nie otwiera buzi, przekręca główkę od jedzenia, bardziej się bawi jedzeniem niż je, wierci się w krzesełku) i w nosie ma to, że na talerzu zostało jeszcze sporo jedzenia! Nam już trudno jest zostawić coś na talerzu (no przecież nie można wyrzucać jedzenia...) i jemy do końca, aż do przesytu. To jest właśnie ten cudowny moment, gdy dziecko NAS UCZY, jak JEŚĆ

A dlaczego to ważne, byście spróbowali się tego nauczyć? 

-> Z jednej strony wygoda i zdrowie (jedząc zgodnie z potrzebami naszego ciała nie grozi nam chociażby nadwaga).
-> Z drugiej strony jest nasz obowiązek. Jeżeli my, dorośli, na czas przypomnimy sobie, czym jest głód i sytość i jak z nich korzystać, łatwiej zrozumiemy nasze dziecko, gdy pokręci głową przy obiedzie i nie wciśnie w siebie ani kawałka ziemniaka. Szanując apetyt dziecka z kolei, pomagamy utrwalać mu jego kontakt z własnym organizmem. Dajemy naszemu potomkowi szansę, by już zawsze żywiło się intuicyjnie i uniknęło w przyszłości chorób związanych z nadwagą, czy też drugą stroną medalu, czyli zaburzeniami odżywiania. 

Jakie wnioski i podsumowanie można wyciągnąć z tego tekstu? 


  • Po pierwsze - nie przejmuj się, jeśli Twoje dziecko czegoś nie dojada, prawdopodobnie tak mu mówi jego wewnętrzny sygnalizator. 
  • Po drugie - odwróć rolę, spójrz na swoje maleństwo, jako na geniusza, który może przypomnieć Ci, co to znaczy jeść, gdy jest się głodnym i kończyć posiłek, gdy pojawia się sytość. 

Daj znać proszę, co o tym myślisz i czy udało Ci się poobserwować Twoją pociechę :)

<a href="http://www.bloglovin.com/blog/13014639/?claim=gvajwtdh4z2">Follow my blog with Bloglovin</a>


6 Comments

  1. Mimo, że temat dzieci jeszcze przede mną to bardzo mi się Twój post podoba! Ja się staram nie przejadać chociaż czasem jest to trudne ;)
    A co do dzieci, denerwuje mnie jak ludzie wmuszają w dziecko jedzenie, bo uważają że je za mało, a później dzieci chodzą z nadwagą przy czym wszyscy uważają 'no przecież dziecko musi dobrze wyglądać'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobre podejście do tematu, całkowicie się pod nim podpisuję, w przypadku moich dzieci sprawdziło się idealnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama uważam, że jeśli moj syn chce jeść to bedzie jadł. Nigdy nie jadł książkowo tzn. Jak powinien zjeść słoiczek obiadku to i tak go nie zjadł. Dlatego sama Mu robie. Ale żadko zjada do końca, najwidoczniej tyle Mu wystarcza. A nie lubie jak na siłę ktoś zmusza do jedzenia. A brokuły uwielbia i mam nadzieję, że tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Racja, gorzej jak dziecko kotleta nie zje, ale chipsy lub czekoladę to by z chęcią pochłonęło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlatego nie zmuszałam córki do jedzenia :) Bywały dni i nadal się trafiają, że je naprawde niewiele, nie jest niejadkiem i lubi bardzo dużo rzeczy, ale jako woli na kolację banana to nie zmuszam jej do kanapki :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

About